| Źródło: MG
Dzień patrona
Postawiona u zbiegu ulic Zamkowej i Warszawskiej przyciąga wzrok nie tylko mieszkańców ale i przyjezdnych.
Zapewne znacie legendę o postaci tam stojącej , ale nic się nie stanie jak Wam przypomnę. Usiądźcie i posłuchajcie jak to było…
Władca Polski Leszek Czarny, który panował w latach 1279 -1288, ze swoim wojskiem postanowił pokonać plemiona, które nie dawały spokoju okolicznym mieszkańcom. Lud był to wojowniczy, okrutny i dziki. Mieszkańcy nazywali ich „jaćwingowym smokiem” od miejsca Jaćwierz , z którego się wywodzili a smok dlatego, że ciężko było ich pokonać . Pewnej nocy dręczony niepokojem Leszek zapadł w końcu w sen, ukazał mu się wtedy Archanioł Michał. Otoczony aniołami, które pięknie grały na trąbach i roztaczały taką jasność, której do tej pory nie widział. Książę wyznał Aniołowi ,że boi się że, nie podoła zadaniu. Wówczas to Michał podarował mu swój miecz, który miał przypięty do pasa. Miecz miał ognisty koniec i zapewnił Leszkowi zwycięstwo. Po bitwie w której zginęło wielu Jaćwinów, książe kazał w miejscu w którym ukazał mu się Archanioł, wybudować świątynię. Kościół nie zachował się , ale postać Archanioła Michała utrwalona jest na naszym herbie. Jego postać z mieczem w prawej dłoni i wagą w lewej stoi na smoku.
To już koniec bajania o odległych czasach. Ile prawdy jest w tym co usłyszeliśmy a ile fikcji, to już nieważne. Najważniejsze, że mamy swój herb i jesteśmy z niego dumni, tak jak dumnie stoi Archanioł Michał, gdzieś u zbiegu ulic…
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj