| Źródło: MG
II Rotariański Wyścig Kaczek - Fotorelacja
W upalną niedzielę tereny nad Krzną oblegane zostały przez bialczan , którzy przyszli obejrzeć niesamowite zjawisko jakim był wyścig kaczek. Kaczki były małe i żółciutkie. Gumowe maleństwa miały wypisane numery, każda własny. Do kaczek podporządkowani byli ich nabywcy. Kaczkę kupić mógł każdy w różnych punktach miasta. Na spóźnialskich kaczki czekały nad wodą i ostatni nabywcy mogli za 20 zł je kupić.
Prawie 1000 kaczuszek zostało wsypanych do wody przez członków klubu Rotary Biała Podlaska i w asyście nurków rozpoczęły swój wyścig. Przy dźwiękach Klawej Ferajny kaczki płynęły wyprzedzając się przy lekkich podmuchach wiatru, którego było jak na lekarstwo. Nie przeszkadzał im upał. Każda chciała być pierwsza. Każda chciała przynieść szczęście swojemu właścicielowi. Proszę Państwa, co to były za emocje, co to był za wyścig. Tłumy stojące na wałach dopingowały kaczki. Już po chwili mieliśmy zdecydowanych liderów. Kilkanaście kaczuszek oddaliło się od pozostałych. Wszyscy trzymaliśmy kciuki ! Czas wyścigu minął niepostrzeżenie i już mieliśmy lidera.
Jako pierwsza na metę przypłynęła kaczka z numerem 45. Za nią kolejna i ta z trzecim miejscem na podium. Ale to nie koniec. Czekaliśmy na ostatnią kaczkę , która też była nagrodzona. Wśród okrzyków zagrzewających kaczki do szybszego płynięcia , wyścig zakończył się.
W rozmowie z prezesem Rotary Club Biała Podlaska, zapytałam w jaki sposób wybierany jest cel na , który zostają przeznaczone pieniądze ze sprzedaży kaczek.
- Zbieramy pieniądze zawsze dla dzieci, które ich potrzebują. Podstawowe kryterium jest takie, albo to dzieci w jakiś sposób upośledzone przez los dostały te pieniądze. One nie są w stanie sobie sfinansować niektórych rzeczy, albo takie dzieci , które wymagają wsparcia. Takiego , którego nie może zapewnić rodzina. Mam wrażenie, że w Białej Podlaskiej jeśli chodzi o dzieci autystyczne zadziało się coś takiego, co jest ewenementem swego rodzaju, powiedział bym , że jest to ewenement na skalę ogólnopolską. Stworzono tu program do opieki, nauki i rehabilitacji . Ale jest potrzeba wspierania tych dzieci w ich rozwoju, wydobywania z nich ich talentów na zewnątrz . Ten program cały czas się rozrasta. Z tego co widzimy, wzbudza zainteresowanie, nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Przyjeżdżają goście uczyć się u nas, w Białej Podlaskiej, jak takimi dziećmi się opiekować. Wydaję mi się , że w tej sytuacji to był wręcz oczywisty wybór, tym bardziej , że Wspólny Świat stoi przed wielką szansą dla nich, ale również dla mieszkańców naszego miasta, stworzenia ośrodka dla dzieci autystycznych z pełnego zdarzenia – powiedział prezes klubu Janusz Matusiak.
Wyścigowi kaczek towarzyszyły imprezy dla dzieciaków. Najmłodsi mogli wdrapać się na dmuchany zamek. Poturlać w zamkniętych kulach. Dla spragnionych słodyczy były lizaki, zimne napoje i lody. Na te kilka godzin można było zmienić swoją twarz w różnokolorowy kolaż , dzięki paniom , które malowały twarzyczki. Wybór miejsca na wyścig w tym roku wypadł obok oczka wodnego przy Alei 1000- lecia. Oczywiście skorzystały na tym dzieci bo nieopodal jest plac zabaw.
Tematem przewodnim oprócz kaczek były i są dzieci. O kilka słów poprosiliśmy prezes Stowarzyszenia Wspólny Świat Annę Chwałek.
- Czuję mnóstwo pozytywnej energii, dużo uśmiechów i bardzo, bardzo się cieszę , że jest tutaj dużo rodziców, pracowników stowarzyszenia, sympatyków Klubu Rotarian i zwykłych mieszkańców Białej Podlaskiej, którzy zechcieli poprzez zakup kaczki wesprzeć naszą inicjatywę budowy ośrodka dla osób z autyzmem .Od wielu lat zbieramy pieniądze na ten cel, wiem, że potrzeby są ogromne. Przybywa nam dużo małych zdiagnozowanych dzieci , jak i dorosłych , którzy już wypadli z systemu edukacji szkolnej. Tak naprawdę tutaj zaczyna się wielki dramat osób , które są dorosłe. Zdrowe fizycznie , ale potrzebują aktywności i okazuję się nagle, że nie mamy placówek, które są przygotowane na przyjęcie dorosłych osób z autyzmem. O tym się mało mówi, mówi się o małych dzieciach. Nasze stowarzyszenie na dzień obecny ma 150 podopiecznych i ja wiem , że oni dorosną. Naszą rolą jest jak najbardziej ich usamodzielnić, ale niestety autyzm jest chorobą do końca życia. Samodzielne mniej lub bardziej zawsze będą potrzebowały naszego wsparcia i bezpieczeństwa w funkcjonowaniu.
Na zakończenie wypowiedź osoby , która jest najbliżej autyzmu czyli Małgorzata Suszczyńska, której synek Adaś cierpi na tą chorobę.
- Jako matka 6-letniego Adasia, u którego w 2012 roku zdiagnozowano autyzm wczesnodziecięcy, a jednocześnie oligofrenopedagog , wiem doskonale jak wielkim i karkołomnym wyzwaniem jest wychowanie i kształcenie młodzieży z tymi dysfunkcjami. Rodzice każdego dnia boją się o przyszłość i z całych sił walczą o lepsze jutro. Wychodzę z założenia, iż po pierwsze należy innych ludzi zrozumieć, a następnie oswajać i edukować. Pokazywać blaski i cienie życia z autystykami, jako niezwykłymi osobami, których trudności mogą z czasem przerodzić się w sawantyzm lub swego rodzaju geniusz w danej dziedzinie naukowej. Rodzicom nigdy nie wolno się poddawać. Los stawia na naszej drodze ludzi mało wrażliwych, ale kieruje ku nam też „dobre anioły”, a wraz z rozwojem medycyny wszystko może się zdarzyć. Trzeba wierzyć całym sercem w to, że nasze dzieci wyzdrowieją, a jednocześnie „zakasać mocno rękawy” do pracy z potomkiem w domu. Każdy dzień jest ważny. Każdy miesiąc, rok i rodzaj terapii przyniesie efekty. Potrzebny jest przede wszystkim czas – dany ofiarowany sobie i dziecku.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj