Psychologia:Brudny język
Wulgaryzmy zadomowiły się w naszej mowie. Słychać to w sklepie, w autobusie, w pracy, w szkole. Winnych takiego zepsucia upatruje się oczywiście w domu rodzinnym, gdzie dzieci uczą się wszystkiego. Z pewnością przeklinający rodzic jest przykładem, który młodzi ludzie powielają. Uważajmy zatem na to, co mówimy, nawet w nerwach, bo maluchy jak gąbka nasiąkają tym, co słyszą. Nie tylko rodzina i jej zwyczaje są jednak polem do nauki. Szkoła to dopiero poligon, gdzie aby przetrwać trzeba się dostosować . Często niestety standardy grupy rówieśniczej, którym trzeba dorównać nie są najlepsze. Jeśli jest to właśnie przeklinanie, to szybko wchodzi ono w repertuar zachowań młodzieży i staje się normą. Poza tym jest jeszcze telewizja, Internet, gry. Już nawet wśród elity politycznej pojawiają się wulgarne zwroty. Niełatwo przekonać młodego człowieka, że słowo jest przekleństwem i nie przystoi go używać, jeśli pada z ust kogoś uważanego za autorytet. Dopóki każdy z nas nie będzie pilnować języka, którego używa, małe są szanse aby się poprawił. Jeśli chcemy, aby ludzie dookoła nas porozumiewali się kulturalnie, to sami powinniśmy dawać dobry przykład. Ponieważ nie możemy kontrolować innych ludzi, starajmy się przynajmniej zwracać uwagę na przejawy niecenzuralnej mowy. Nie każdy wie, że słowa jakich używa mogą przeszkadzać innym osobom. Być może jeśli uświadomimy takie zachowania, to będzie szansa na ich zmianę. Ponadto, ukazanie pozostałym obserwatorom, sprzeciwu wobec przekleństw pomoże pozbyć się ich z naszej mowy. Przyzwolenie na wulgaryzmy powoduje, że nikogo nie gorszą. Jeżeli będziemy je zwalczać, być może znikną. No może przynajmniej zmniejszy się ich występowanie.
Inne tematy dostępne w zakładce artykuły na stronie: www.poradniapsychologiczna.eu
Wersja papierowa artykułu dostępna w maju w tygodniku "Życie Bialskie"
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj